Komentarze: 2
Coraz bliżej....lecz wciąż za daleko.... jeszcze nie moge....za bardzo tego potrzebuje....
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Coraz bliżej....lecz wciąż za daleko.... jeszcze nie moge....za bardzo tego potrzebuje....
Tak zadumany ledwie zrobil kroków pare, Gdy mu cos droge zaszlo; spojrzal, widzi mare, Cala w bieliznie, dluga, wysmukla i cienka, Suwala sie ku niemu z wyciagnieta reka, Od której odbijal sie drzacy blask miesieczny, I przystapiwszy, cicho jeknela: "Niewdzieczny! Szukales wzroku mego, teraz go unikasz, Szukales rozmów ze mna, dzis uszy zamykasz, Jakby w slowach, we wzroku mym byla trucizna! Dobrze mi tak, wiedzialam, kto jestes! - mezczyzna! Nie znajac kokieterii nie chcialam cie dreczyc, Uszczesliwilam; takzes umial mnie zawdzieczyc! Tryumf nad miekkim sercem serce twe zatwardzil, Zes je zdobyl zbyt lacno, zbyt predkos nim wzgardzil! Dobrze mi tak! lecz straszna nauczona proba, Wierz mi, iz wiecej niz ty gardze sama soba!" "Telimeno, Tadeusz rzekl, dalbóg, nietwarde Mam serce, ani ciebie unikam przez wzgarde, Ale uwaz no sama, wszak nas widza, sledza, Czyz mozna tak otwarcie? cóz ludzie powiedza? Wszak to nieprzyzwoicie, to, dalbóg, jest grzechem". "Grzechem! odpowiedziala mu z gorzkim usmiechem Niewiniatko! baranek! Ja, bedac kobieta, Jesli z milosci nie dbam, chocby mie odkryto, Chocby mie oslawiono; a ty! ty mezczyzna? Cóz szkodzi z was któremu, chociaz sie i przyzna, Ze ma romans, z dziesieciu razem kochankami? Mów prawde: chcesz mnie rzucic!". - Zalala sie lzami. "Telimeno, cóz by swiat mówil o czlowieku, Rzekl Tadeusz, który by teraz, w moim wieku, Zdrów, zyl na wsi, kochal sie - kiedy tyle mlodzi, Tylu zonatych od zon, od dzieci uchodzi Za granice, pod znaki narodowe biezy? Chocbym chcial zostac, czy to ode mnie zalezy? Ojciec mnie testamentem kazal, abym sluzyl W wojsku polskim, teraz stryj ten rozkaz powtórzyl: Jutro jade, zrobilem juz postanowienie, I dalbóg, Telimeno, juz go nie odmienie". "Ja, rzekla Telimena, nie chce ci zagradzac Drogi do slawy, szczesciu twojemu przeszkadzac! Jestes mezczyzna, znajdziesz kochanke godniejsza Serca twojego, znajdziesz bogatsza, piekniejsza! Tylko dla mej pociechy, niech wiem przed rozstaniem, Ze twoja sklonnosc byla prawdziwym kochaniem, Ze to nie byl zart tylko, nie rozpusta plocha, Lecz milosc; niech wiem, ze mnie mój Tadeusz kocha! Niech slowo kocham jeszcze raz z ust twych uslysze, Niech je w sercu wyryje i w mysli zapisze; Przebacze lacniej, chociaz przestaniesz mnie kochac, Pomnac, jakes mnie kochal!" - I zaczela szlochac.- Tadeusz widzac, ze tak placze i tak blaga Czule, i tylko takiej drobnostki wymaga, Wzruszyl sie, przejely go szczery zal i litosc, I jezeliby badal serca swego skrytosc, Moze by sie w tej chwili i sam nie dowiedzial, Czyli ja kochal, czy nie. - Wiec zywo powiedzial: "Telimeno, bogdaj mnie jasny piorun ubil, Jesli nieprawda, zem cie, dalbóg, bardzo lubil, Czy kochal; krótkie z soba spedzilismy chwile, Ale one mnie przeszly tak slodko, tak mile, Ze beda dlugo, zawsze mysli mej przytomne I, dalibógze, nigdy ciebie nie zapomne".
Telimena skoczywszy padla mu na szyje: "Tegom sie spodziewala, kochasz mie, wiec zyje! Bo dzisiaj mialam dni me wlasna reka skrócic; Gdy mnie kochasz, mój drogi, czyz mozesz mnie rzucic? Tobie oddalam serce, oddam ci majatek, Pójde za toba wszedzie; kazdy swiata katek Bedzie mnie z toba mily! z najdzikszej pustyni Milosc, wierzaj mi, ogród rozkoszy uczyni".
Nigdy nie lubilemm Pana Tadeusza. Ale ten kawalek... czytam go, gdy stanie sie cos zlego.... zaraz po przeczytaniu jes mi smutno, ale po jakis czasie pomaga mi on. Nie wiem .... jest w nim jakas magia...
"chciałem
zanucić pieśń
"nie lituj sie
powiedz mi
wbij w serce
mysli prawdziwe
nie bój sie
nareszcie
zamiast lez
poleci moja krew"
Nie rozmie ludzi. Nie potrafie. Ciągle kłamią. Od każdego oczekuje odrobiny zaufania. Odbrobiny zrozumienia. Ona mi go nie dała. ChodĄ była wyjątkowa. Nadal jest. Już nie tak jak kiedyś. Kiedys była mojim marzeniem. kiedyś ją kochałem. Lecz ona nigdy nie powiedziałą kocham. Nikt mi tego nie mówi. Oprócz A.... ale....Nie, nie mogę tego zrobic. Teraz chce być chociaż przyjacielem. Chce widzieć ją jak się cieszy, cieszyć się wraz z nią. Lecz ona tego nie rozumie. ChodĄ wielu mówi inaczej. Nie potrafi powiedzieć "nie:, choć tak często chce. Nie spełnia swojich marzeń. Stwierdziła kiedyś, że jesteśmy jak dwa biegun. Nie możemy razem współistnieć. ChodĄ ja tak bardzo tego chce. Najgorsza jest obojętność. Gdy ja kogoś nie lubie, nie chce z nim być okazuje mu obojętność. Znaczy to dla mnie tyle, co "odwal się". I tak samo widze to u innych. Niestety oni tak tego nie rozumieją. Każdy w jakiś sposób okazuje mi obojętność. Mniejszy lub większy, ale każdy. Szczególnie ona. To boli. No, prawie wszyscy. Są dwie osoby. Oskar. Kumpel z ławki szkolnej. Przyjaciel. Przynajmniej ja go tak traktuje. NIe wiem co on o tym sądzi. Dziwny z niego człowiek. Pełen zagadek, do których nikomu nie chce podać rozwiązania. Niektórym udaje się go rozszyfrować. Mi nie. I nie chce tego. Wystarczy mi to, że jest. Ze zawszse moge z nim pogadać. Niby zwykły kumpel, ale potrzebuje kogoś takiego. Zmienił moje, życie, uświadomił mi wiele rzeczy. No i ona.A.... Pojawiła się tak nagle. a tak wiele już zmieniła. Miała wielki wpływ na moje życie.Kocham ją. Ona dobrze o tm wie. Przyjaciólka. Juz nie potrafie bez niej żyć. ChodĄ... czasem też wydaje mi się, że już ma mnie dosyć. Czasami, podczas rozmowy wodzi wzrokiem, szuka kogoś, komu będzie mogła powiedzieć "pomocy", "zabierz mnie stąd". Unika. Ucieka. To boli. Moze Ąle to rozumiem. Jeżeli tak, to powiedz mi to. Nie chce żyć w nieświadomości. W sobote wszystko Ci wyjaśnie.