Smutno....
Smutno, bo wszystko nagle zaczeło się sypać....
Smutno, bo ludzie się zmieniają....
odchodzą.....
Smutno, bo myślą egoistycznie....
Smutno, bo patrząc w twarz przyjaciół widze smutek, łzy....
I ta niemoc.... tak bardzo chcesz coś zrobić, ale nie wiesz jak... nie potrafisz.....
co z Ciebie za przyjaciel.....
Boje się powiedzieć.... wypłakać....
boje się być skrytykowany, wyśmiany.....
boje się, że znów coś zepsuje.....nieświadomie coś zniszcze....
boje się głośno myśleć, od kiedy odeszła....
Dziś znów kłamałem.... znowu zaczynam udawać....
ale po co, po co przy niej.....
"Małe kłamstwa prowadzą do dużych konfliktów"
Po co mi nadzieja??
Znów sprawił że ją mam.... niepotrzebnie...
znowu się łudze... wierze, że coś zmienie...
A tak naprawde śkreślono mnie na samym początku
Nie chce dorastać.... chce zawsze być dzieckiem...
chce walczyć i wygrywać....z samym sobą
chce zostać sobą.... takim jaki jestem, troche dziwnym, zwariowanym, ale to ja... ludzie mnie nie rozumieją, ale to moje życie.....
ja już nie chce się kłócić.... mam tego dość....
dość kłótni, dość smutku.... kłamstw, strachu.....
chce płakac, chce czuć, chce śmiać się....
chce myśleć w sposób normalny... chce poukładać myśli...
chce czasu, żeby zrozumić - chce pomocy, bo bardzo jej potrzebuje...
chce rozmowy, przytulenia.... chce czuć się potrzebny...
Przepraszam.....