I patrzy w lustro, jak łzy mu ciekną...
Komentarze: 1
Ukryłem łzy za kórtką... nie zobaczyła.....
Chodzą do jednej szkoły. Ona - starsza o rok, niedłogo koniec roku, już jej nie będzie. On - młodszy, ale pasowali do siebie. Najlepsi przyjaciele. Wszystko było pięknie. 5 cudownych miesięcy. Ciągłe poznawanie się, zbliżanie. W końcu stwierdzają że nie mogą bez siebie żyć. Jest piękniej niż kiedykolwiek. I wtedy zaczyna się ból... wszystko się pier.... Obojętność, monotonia, brak zainteresowania - tak można by to określić. Mówią że się kochają.. pewnie tak jest.. ale dlaczego ta więź która pomiędzy nimi była niszczy się?? Czemu nie moze być tak jak kiedyś. Kiedyś po niego przychodziła, sama proponowała spotkanie. Teraz - on już nie pamięta kiedy ostatni raz byli razem. Nie pamięta .... Moze zbyt dużo od niej oczekiwał?? Może zbyt bardzo się od siebie oddalili; już nie ma powrotu?? Obiecywali, byli coraz bliżej, pisali naprawde wspaniałe rzeczy, wszystkie były prawdą. I nagle coś się stało. On sam nie wiedział kiedy, obwiniał siebie, bo tylko on wie.Udawał. Udawał przed wszystkimi że się cieszy. Teraz już nie potrafi... Ona - zwalała wszystko na siebie, przy nim była bardzo smutna. Przy innych - nie było tego widać, pewnie udawała, tak samo jak on. Oboje potrafili grać. Ukrywać to, co byo przeznaczone tylko dla nich. On już nie potrafił tak dłużej żyć. Postanowił odejść... zniknąć. Ostatni list. Ale gdy ją zobaczył, zrozumiał jak bardzo ją kocha, jak bardzo jej potrzebuje. Już wiedział że tego nie zrobi. Następnego dnia wytłumaczyli sobie wszystko. Ale to już nie było to co kiedyś. Jakby to nazwać, proces wyniszczenia ich przyjaźni postępował nadal. W końcu powiedział jej o pewnych rzeczach. Nie o wszystkim, to nie był właściwy moment. O tym, co wtedy go bolało. Pierwszy raz to zrobił - czemu tak późno??
Sam nie wie. Wtedy się zmienił. Zamknął w sobie w pewnym sensie. Oddalił się. Nastąpił stan krytyczny. Zupełnie jakby się nie znali. To bolało. W końcu nie wytrzymali, musili pogadać. Oboje wiedzieli, że to być może koniec.Chyba tak było.Trzymała go za ręke, jakby to był ostatnia wspólnie spędzona chwila. Wtedy czuł, że ona też go potrzebuje. Znów się pogodzili, znów jeden dzień był piękny. A teraz - smutek. On się boi, że wkrótce to się skończy. Że to był tylko krótki epizod w jego życiu. Dlatego, bez względu na to co się stanie, chce jej powiedzieć że bardzo ją kocha. Że jest jedyna osobą dla której zrobiłby wszystko. Jedyną, dla której poświęciłby by wszystko, byle tylko zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Jedyną, z którą chciałby płakać, smucić się. Dzielić się wszystkim. Nigdy jej nie zapomni.Jako jedyna naprawde go kochała, tylko dla niej coś znaczyło to, co robi. On nie wie, czy będzie miał po co żyć jeżeli to już będzie koniec. Pewnie znów nastąpi to, co kiedyś - życie w ciszy, bez udawania, bez kłamstw. Bez nikogo. Już nie będzie miał jej. Nie będzie miał sensu życia.
Dodaj komentarz